„Nie wiem czy nasza muzyka nadaje się na walentynki, ale życzę wszystkim miłego wieczoru” – takimi słowami rozpoczął koncert swojego zespołu wokalista – Wawrzyniec Dąbrowski. W istocie, był to wieczór pełen miłych, nastrojowych i przejmujących dźwięków stworzonych przez trio za pomocą gitary, kontrabasu, instrumentów perkusyjnych, banjo, ukulele i pianina. Henry David’s Gun wołowskim koncertem promował swoją płytę „Over The Fence … And Far Away”. Ponad godzinny występ zakończyły bisy, wspólne zdjęcia i rozmowy z muzykami. Oprócz dźwiękowej uczty na widzów czekała kawa, herbata, ciastka i lampka wina.
**********************************************************************************
Henry David’s GUN:
Henry David to pseudonim artystyczny Wawrzyńca Dąbrowskiego (Letters From Silence, Frozen Lakes, Nocny SuperSam, ex. Bramafan), który wraz z towarzyszącymi mu muzykami powołał do życia twór z pogranicza gatunków singer – songwriter, indie-folk oraz folk-rock. Pozostaje w nim wierny czemuś, co można by było określić „analogowo-akustycznym” podejściem do muzyki.
Relacje między ciszą a dźwiękami tworzą w Henry David’s GUN nabrzmiałą emocjami warstwę rozcinaną charakterystycznym męskim wokalem. Nagrywane w pomieszczeniach drewnianego wiejskiego domu kompozycje nie obfitują w stricte rockowe, agresywne zagrania, towarzyszą im natomiast specyficzny puls oraz utopione w głębokich pogłosach, niemalże baśniowe brzmienia przywodzące na myśl twórczość takich artystów jak choćby: Foreign Fields, Bon Iver czy nawet Nick Cave.
To utwory o brudnym, zmieszanym z błotem i roztapiającym się śniegu, o przemianie i odrodzeniu, rześkim, krystalicznie czystym powietrzu trafiającym wprost do płuc. O szczęściu, paradoksalnie płynącym z trudu i wysiłku.